Bella i Edward Cullen
,,Biedne, głupie jagnie..."
czwartek, 11 sierpnia 2011
środa, 10 sierpnia 2011
Kristen Stewart
Fakty:
Taylor Lautner
Fakty:
Czym różni się zwyczajny facet od Edward Cullena
1. Normalny chłopak mówi: "Kocham Cię". Edward Cullen mówi: "Jesteś całym moim życiem".
2. Normalny chłopak gdybyś przyszła do jego domu puścił by Ci piosenkę z radia. Edward Cullen zagrał by kołysankę na fortepianie własnej kompozycji.
3. Normalny chłopak gdybyś umarła chwilę by pocierpiał a potem znalazł by inną. Edward Cullen gdybyś umarła sam by się zabił bo byłaś całym jego życiem.
4. Gdy Normalny chłopak odwiezie Cię do domu powie: "CZEŚĆ" i odjedzie. Gdy Edward Cullen odwiezie Cię do domu powie: "Spotkamy się na górze".
5. Gdy rozstajesz się na długo z Normalnym chłopakiem mówi: "Tęsknię za tobą". Gdy rostajesz się z Edwardem Cullenem mówi: "Zostawiłem przy tobie moje serce".
6. Normalny chłopak nie przejmował by się Twoimi koszmarami. Edward Cullen całą noc śpiewał by Ci kołysankę, żeby koszmary odeszły.
7. Normalny chłopak kupuje Ci czkoladki i kwiaty (albo nic :/). Edward Cullen kupuje Ci samochód.
8. Normalny chłopak dobrał by Ci się do majtek po pierwszej randce. Edward Cullen nie zrobi tego... za bardzo się boi.
9. Normalny chłopak nie przychodził by do Ciebie na każde zawołanie. Edwarda Cullena nie trzeba prosić, żeby pryszedł. Jest przy tobie nawet kiedy śpisz.
10. Normalny chłopak nie nosił by Cię na rękach. Edward Cullen nie dość, że by Cię nosił to jeszcze biegał :D.
wywiad z robertem pattinsonem
Mając 19 lat Robert Pattinson zagrał rolę Cedrika Diggory w "Harry Potter i Czara Ognia" (2005). Następnie zagrał w "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2007). Wystąpił także w brytyjskiej niezależnej komedii "How to Be" (2008), "Bad Mother's Handbook" (2007) i "The Haunted Airman" (2006). W 2008 roku zagrał główną rolę w ekranizacji "Zmierzchu". Rola wampira Edwarda przyniosła mu popularnośc i uznanie milinów fanów na całym świecie. W tygodniu amerykańskiej premiery filmu Pattinson znalazł na 1-szym miejscu popularności tzw. "STARmeter" największej internetowej strony filmowej IMDB, wyprzedzając tym samym takie gwiazdy jak Leonardo DiCaprio czy Brad Pitt. Ostatnio wcielił się w postać Salvadora Dali w pełnometrażowym filmie "Little Ashes" .
Przed premierą drugiej części "Zmierzchu" głośno było od plotek: "Robert Pattinson i Kristen Stewart mają romans". Zawsze zakochujesz się w filmowych partnerkach?
Robert Pattinson: Trudno powiedzieć, nie było ich znowu tak wiele (śmiech). W ostatnim czasie brałem udział w jeszcze jednym filmie o miłości [chodzi o "Little Ashes" z 2008 roku; to historia młodzieńczej namiętności Salvadora Dalego i Federica Garcii Lorki ] i chyba rzeczywiście zakochałem się w tym facecie, który zagrał Lorcę [chodzi o Javiera Beltrana ]. Ale nic z tego nie wyszło. Za słabo mówił po angielsku (śmiech).
Jak pracowało Ci się z Kristen po raz drugi? Zaczęliście rozumieć się bez słów?
Bez słów może nie. Ale jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Z Kristen fantastycznie się pracuje. To urodzona profesjonalistka, a do tego świetnie się uzupełniamy. To bardzo ważne w przypadku takich produkcji, jak "Zmierzch". Te filmy oglądają miliony ludzi, dla których saga o Belli i Edwardzie jest niezmiernie ważna. Relacje pomiędzy parą głównych postaci muszą wypaść wiarygodnie, bez cienia sztuczności. Dzięki Kristen jest to możliwe. Jest między nami naturalna bliskość, ale od czasu do czasu lubimy czymś zaskoczyć siebie nawzajem.
Mam wrażenie, że zamieszkałeś już na planie "Zmierzchu".
Bo tak rzeczywiście jest (śmiech). A mówiąc serio, rzeczywiście non stop kręcę filmy. Nie mam nawet czasu, by odwiedzić rodziców w Anglii. Ostatni raz byłem w kraju w połowie stycznia. Pamiętam, że skończyłem wtedy drugi "Zmierzch", wcześniej jeszcze zagrałem w "Remember Me" i dostałem trzy albo cztery dni wolnego. Następnym razem zobaczę się z rodzicami na premierze "Zmierzchu" [wywiad powstał na kilka dni przed wejściem "Księżyca w nowiu" na ekrany - Y. Cz.-H.], a potem dopiero na Święta. Można zwariować! Zwłaszcza że zawsze uważałem się za Brytyjczyka. To pierwszy rok, gdy spędziłem tyle czasu poza krajem. Zastanawiam się, czy po tym wszystkim mam jeszcze prawo uważać Wielką Brytanię za swój dom.
Przyzwyczaiłeś się do Ameryki?
Sam nie wiem. Ale w Los Angeles czuję się bardzo dobrze. O wiele lepiej niż się spodziewałem.
Sprawiasz wrażenie, jakby popularność w ogóle nie miała na Ciebie wpływu.
Bo szczerze mówiąc, prawie w ogóle jej nie odczuwam. Bez przerwy jestem w pracy!
A nie boisz się tłumów fanek?
Tłumy to co innego. Ale na co dzień naprawdę trudno mi odczuć, jaki jestem sławny, ponieważ na planie filmowym nikt nie traktuje mnie jak wielką gwiazdę. Wstaję o piątej rano, kręcę zdjęcia, a potem wracam do domu i padam na łóżko. I tak w kółko. Dlatego nie bardzo potrafię rozmawiać na temat własnej popularności. Jedynym dowodem sławy, z jakim miałem bezpośredni kontakt, są naprawdę piękne łazienki hotelowe (śmiech). Człowiek, który podróżuje tyle, co ja, zawsze dostaje najlepszy apartament!
Ale nie może poruszać się swobodnie po mieście, bo zaraz opadną go fotografowie.
Na szczęście nie wszędzie. Najgorzej pod tym względem jest chyba w Los Angeles. Tutaj paparazzi naprawdę potrafią wejść wszędzie! Czują się absolutnie bezkarnie, wiedzą bowiem dobrze, że sporo gwiazd wychodzi na ulicę właśnie po to, by zrobiono im zdjęcia. A kiedy ktoś zaczyna ich unikać, czują się oszukani.
Musisz wymykać się z własnego domu bocznym wyjściem?
Nie, aż tak źle nie jest. Poza tym pamiętaj, że naprawdę większość czasu spędzam na planie. Rzadko mam okazję, żeby zrobić sobie wycieczki po mieście. Raz czy dwa zdarzyło się, że ktoś rozpoznał mnie na ulicy, ale okazało się, że to fani "Zmierzchu", więc porozmawialiśmy przez chwilę i było sympatycznie. Nigdy nie przydarzyło mi się nic nieprzyjemnego w związku ze sławą. Choć faktycznie czasami czuję się nieswojo, widząc napierający tłum.
Gdzie przyjmowano Cię najgłośniej?
W Meksyku. Wybraliśmy się tam z Kristen i Taylorem [Lautnerem , odtwórcą roli Jacoba ]. Fani krzyczeli tak głośno, że mało nie ogłuchliśmy. W Ameryce Południowej ludzie reagują bardzo entuzjastycznie.
Zachowujesz się dość niezwykle jak na gwiazdora. Nie masz asystentki, rzecznika prasowego…
To nie dla mnie. Nie lubię być otoczony sztabem ludzi. Kieruję się zasadą: im więcej człowiek ma doradców, tym więcej ludzi mówi mu, co ma robić. No i trzeba im wszystkim płacić (śmiech). Wiem, że to zabrzmi okropnie, ale większość ludzi, z którymi się stykam w tej branży, nie ma nic ciekawego do powiedzenia (śmiech). W Hollywood kwestia wypromowania własnego wizerunku to niezwykle istotna sprawa, mimo to w kontaktach z mediami kieruję się przede wszystkim własnym instynktem. Zdaję sobie sprawę, że w wywiadach nie można przesadzić ze skromnością, bo to w końcu zacznie ludzi irytować. Ktoś wreszcie zapyta: "Gdzie ten facet ma jaja?". Poczucie humoru to dobra rzecz, ale jeśli zacznę za bardzo z siebie żartować, widzowie stwierdzą: "Ten gość to idiota". Trzeba znaleźć magiczny złoty środek. Raz powiedzieć coś wesołego, a za chwilę wpaść w poważny ton. Wtedy jakoś się udaje.
Jak rodzice reaguje na Twoją popularność?
Na szczęście nie mają z nią w ogóle do czynienia. Poza tym w Anglii cała sprawa wygląda zupełnie inaczej, tam nie ma takiego szału. Moja siostra przeżyła szok, kiedy przyjechała do Ameryki, by mnie odwiedzić. Nie miała w ogóle pojęcia, że tyle tu o mnie piszą, zwłaszcza w plotkarskich magazynach. Dlatego w domu w ogóle na ten temat nie rozmawiamy. Staram się trzymać rodzinę z dala od tego, co tu się dzieje. Na szczęście nikt jak dotąd nie próbował ich nachodzić. Być może dlatego, że to tacy sympatyczni, dobrzy ludzie bez żadnych skandali w życiorysie. Nie ma o czym pisać, same nudy (śmiech).
Nie tęsknisz za anonimowością?
Kiedyś ktoś mnie zapytał, na czym tak naprawdę polega sława. Odparłem: na wolności wyboru. Gdy człowiek jest sławny, może robić co chce, wybierać takie role, jakie mu odpowiadają. Teraz zdążyłem się przekonać, że jest odwrotnie: człowiek ma ograniczone możliwości, bo wszyscy mu patrzą na ręce. Aktor, którego nikt nie zna, może grać w czym zechce, bo i tak nie ma nic do stracenia (śmiech). Gwiazdor musi bardzo uważać, by nie stracić popularności. Mimo to nie zamierzam pozwolić, by sława mnie ograniczała. W przyszłym roku kręcę western w Nowym Meksyku, gdzieś na kompletnym odludziu. W dodatku mój bohater nie mówi po angielsku. To rzecz tak odmienna od "Zmierzchu", jak tylko sobie można wyobrazić. I właśnie o to mi chodzi, bardzo się z tego cieszę.
Lubisz westerny?
Zawsze lubiłem. U nas w domu ojciec bez przerwy oglądał westerny. To chyba jedyne filmy, jakie w ogóle mu się podobały. Wychowałem się więc na opowieściach z kowbojami. Choć od klasycznych amerykańskich produkcji wolę spaghetti westerny.
A jakbyś miał za mało zajęć, niedługo zaczniesz także pracę nad nowym filmem, "Bel Ami " z Nicole Kidman.
Małe sprostowanie: Nicole Kidman nie zagra w tym filmie. Nie wiem jeszcze, kto ją zastąpi. Ale zdjęcia mają zacząć się w lutym przyszłego roku [dziś już wiadomo, że będzie to Uma Thurman ].
To adaptacja powieści de Maupassanta, tak? [w Polsce książka znana jest pod tytułem "Piękny pan"]
Zgadza się. Zaciekawiła mnie ta rola, choćby dlatego, że również krańcowo różni się od postaci Edwarda. Bohater "Zmierzchu" kieruje się przede wszystkim instynktem, pasją, emocjami, tymczasem Georges Duroy z "Pięknego pana" to kombinator, który myśli chłodno, kalkuluje i bez przerwy pnie się w górę po szczeblach kariery. Nie cofa się oczywiście przed brudnymi sztuczkami, żeby tylko osiągnąć swój cel. De Maupassant napisał powieść w XIX wieku, ale cała historia brzmi zaskakująco aktualnie. Bardzo chętnie zagram takiego antybohatera.
Nie przeszkadza Ci to, że media bez przerwy o Tobie mówią a fotografowie ciągle robią Ci zdjęcia?
Przyjmuję to ze spokojem, bo przecież nie mam na to wpływu. Zwłaszcza teraz, kiedy na punkcie "Zmierzchu" rozpętał się prawdziwy szał. Oczywiście staram się zachować do tego zamieszania zdrowy dystans i z pewnością nie mam zamiaru obnosić się ze swoją prywatnością. Odrobina tajemniczości nie zaszkodzi, bo jeśli widzowie uznają, że wiedzą o aktorze absolutnie wszystko, to natychmiast przestają się nim interesować.
Skoro wspomniałeś o szale na punkcie "Zmierzchu"... Co według Ciebie sprawia, że ten cykl jest taki popularny?
Nie wiem. Naprawdę! Wszyscy mnie o to pytają, a ja nie mam pojęcia, co odpowiedzieć. Nie wiem, czy w ogóle można jakoś racjonalnie wyjaśnić fenomen "Zmierzchu". Ten cykl ma w sobie coś nieuchwytnego, co sprawia, że widzowie i czytelnicy na całym świecie łatwo identyfikują się z bohaterami. Ale nie potrafię tego sensownie wytłumaczyć.
Nie jest tajemnicą, że książkowym i filmowym "Zmierzchem" zachwycają się głównie dziewczyny.
A co z chłopakami? Czy Twoim zdaniem mogą znaleźć tu dla siebie cokolwiek atrakcyjnego?
Często zadawałem sobie to pytanie. I doszedłem do wniosku, że właśnie dlatego z całego cyklu najbardziej lubię "Księżyc w nowiu", ponieważ ta część chyba najsilniej jest w stanie przemówić do chłopaków. To już nie jest opowieść o młodzieńczej miłości, tutaj pojawiają się problemy, jakie mogłyby zaistnieć w każdym związku. Mimo całej wampirycznej otoczki to niezwykle realistyczna historia, z którą identyfikować może się każdy, kto kiedykolwiek był w kimś zakochany. Bo cała sztuka polega na tym, że utrzymać czyjeś uczucie jest o wiele trudniej niż je zdobyć. Powiem szczerze, nigdy nie patrzyłem na "Zmierzch" jak na kino wyłącznie dla dziewczyn. To opowieść dla wszystkich. Na tej samej zasadzie nikt przecież nie nazwie "Przeminęło z wiatrem" babskim filmem, choć to też historia o miłości.
Wampiry to ostatnio szalenie popularny temat. Skąd nagle taka moda? Znak czasów?
Nie przypuszczam. Z tego, co udało mi się zaobserwować, filmy o wampirach pojawiają się stadami. Kiedy na ekrany wszedł pierwszy "Blade", chwilę później pojawiły się produkcje na podobny temat. Nie wiem, skąd bierze się ta fascynacja wampirami. Do niedawna nie miałem nawet pojęcia, że istnieje oddzielna subkultura ludzi, którzy oglądają wyłącznie filmy o wampirach. Mam wrażenie, że w przypadku "Zmierzchu" zainteresowanie bierze się między innymi stąd, że zarówno książki, jak i film, zarobiły mnóstwo pieniędzy (śmiech). I to nie przypadek, że po sukcesie tego cyklu na rynku nagle pojawiło się mnóstwo powieści, filmów i seriali, które do złudzenia przypominają "Zmierzch". Niektóre książki nawet mają identyczną czcionkę na okładce! (śmiech)
Czemu wampiry nakładają sobie tyle makijażu?
Żeby nikt nie widział, jak wyglądają naprawdę (śmiech). Dziewczyny mają oczywiście łatwiej pod tym względem. Faceci trochę gorzej. Puder i tusz do rzęs nie wyglądają jednak naturalnie (śmiech). A tak naprawdę nie mam pojęcia, czemu tak się dzieje. Po prostu wampiry, jak to wampiry, muszą mieć bladą cerę, a makijaż ją tylko podkreśla. Taka tradycja.
wywiad z kristen stewart
Zanim dostałaś tą rolę czytałaś książkę ? Spodziewałaś się, że będzie takim fenomenem ?
Kristen: Nie miałam pojęcia. Nie wiem dlaczego nic o tym nie wiedziałam. Zdałam sobie z tego sprawę, zaczęłam dostrzegać tę książkę wszędzie, słyszałam jak ludzie o niej mówią, wszystko zaczęło stawać się większe i większe.
Myślisz, że to, że nie wiedziałaś nic o 'Zmierzchu' pozwoliło Ci lepiej wczuć się w rolę Belli ?
K: Tak, nie wiedziałam, że potrafię tak 'bystrze' zagrać rolę. Byłam tym bardzo onieśmielona.
Co najbardziej lubisz w Belli ?
K: Z jednej strony jest ofiarą wielu wypadków, wszyscy na nią polują. Przecież facet jej marzeń może ją zabić. Lubię pewien rodzaj równowagi, który możesz znaleźć w tej pomocnej dziewczynie. Z drugiej strony jest bardzo pewna jej związku z Edwardem, powiedziała : 'Możemy to zrobić, przecież nasza walka jest wartościowa'.
Spotkałaś Stephanie Meyer ? Jakie są wsze relacje ?
K: Przyszła na plan kilka razy. Była w to bardzo zaangażowana, miała bezpośredni kontakt ze scenariuszem, była też świadoma wyboru obsady. Później pozwoliła nam robić swoje.
Rozmawiałaś z nią o swojej postaci ?
K: Nie, nie miałam szansy z nią dłużej porozmawiać. Spytała mnie kiedyś, czy chciałabym wiedzieć coś o Belli. Powiedziałam jej, że wszystko jest w książce.
Lubisz historie o wampirach ?
K: Lubię temat, który reprezentują. Ciekawi mnie ich nieśmiertelność. Lubię to w 'Zmierzchu', że są tam sytuacje życia lub śmierci. To coś jak 'zakazany owoc'. Uwielbiam to.
A kiedykolwiek wcześniej interesowałaś się wampirami ?
K: Zawsze byłam nimi zafascynowana. Kiedy byłam małą dziewczynką przebierałam się za Draculę w Halloween. Uwielbiałam to, bo wyglądałam bardzo fajnie.
Jak to jest być zakochanym w wampirze ?
K: W moim przypadku moja bohaterka odnalazła siebie w tym nierealnym świecie. Na początku wszystko było bardzo logiczne dla niej, ale myślę, że prawda jest taka, że nigdy nie zastanawiała się nad sytuacją, w której się znalazła.
Jak Ty i Robert dawaliście sobie radę z chemią na ekranie ?
K: Jesteśmy aktorami. To dla nas naturalne. Na początku mieliśmy sporo prób i czasu by przeczytać o wampirach czy książkę. Czasami sprzeczaliśmy się o nie, mówiłam : 'Nie, wampiry nie oddychają, więc nie mogę czuć Twojego oddechu' (śmiech). Mieliśmy szczęście. Na szczęście to tylko gra.
Bella to bardzo odważna dziewczyna, Ty też taka jesteś ?
K: Myślę, że odwaga przychodzi, kiedy w coś wierzysz i masz swoje przekonania.
Masz z nią coś wspólnego, ona jest przeciętną dziewczyną, nie popularną. Dotyczy Cię to ?
K: Tak, nigdy nie byłam jedną z tych dziewczyn, które chodziły do kafeterii i rządziły w szkole. Jak najbardziej mnie to dotyczy. Kiedy wierzysz, że nie jesteś popularna, jesteś kimś innym. Bella nie może zrozumieć, dlaczego wszyscy się nią interesują.Wszyscy mają jakby rodzaj mani na jej punkcie.
Jak myślisz, dlaczego ludzi przyciąga do Belli ?
K: Bella ma niesamowitą energię. Edward potrafi czytać w myślach, ale nie w jej. I w następnej książce ma bardzo silną mentalność i próbuje chronić innych. Ale nie jest tego świadoma. Więc, kiedy Edward powiedział jej, że nie może czytać jej myśli, natychmiast pomyślała, że coś z nią nie tak. I to jest zabawne w takich dziewczynach, Bella nie rozumiała, że zanurzyła się w fantastycznym świecie.
Jaka jest Twoja ulubiona postać w książce ?
K: Podoba mi się Edward, to bardzo interesująca postać. Wydaje się, bardzo pewny siebie, przystojny. Jest idealnym mężczyzną, którego wszyscy pragną. Ale ciągle jest sam. Wszystkie dziewczyny go chcą, bo jest idealny, a tak na prawdę nie jest.
przed świtem
Przygotowania do ślubu idą pełną parą. Bella martwi się zniknięciem Jacoba. Noc przed ślubem Bella spędza samotnie, ponieważ Emmet i Jasper zabierają Edwarda na wieczór kawalerski. Bella i Edward pobierają się, a na ślubie pojawia się Jacob. Zostaje jednak zmuszony do opuszczenia wesela, gdy dowiaduje się o planach Belli i Edwarda, które bardzo go zdenerwowały. Nowożeńcy wyjeżdżają na miesiąc miodowy na wyspę, którą Carlisle podarował Esme. Tam też przeżywają swój pierwszy raz. Jednak ich miesiąc miodowy kończy się, kiedy Bella dowiaduje się, że zaszła w ciążę. Edward jest zszokowany. Wszyscy namawiają Bellę, aby usunęła dziecko. Dziewczyna się jednak na to nie zgadza, a Rosalie, Esme i Emmet stają po jej stronie. Belli towarzyszy Jacob. Gdy inne wilkołaki dowiedziały się, że ma urodzić się mieszane dziecko, postanowiły zabić Bellę. Jacob, aby do tego nie dopuścić, opuszcza sforę Sama i ostrzega Cullenów. Podąża za nim Seth oraz jego siostra. Razem tworzą nową sforę pod przywództwem Jacoba. Z upływem czasu Bella czuje się coraz gorzej. Dziewczyna musi pić krew, aby dotrwać do końca ciąży, w czasie której dziecko łamie jej żebra i zadaje inne dotkliwe rany. Jej stan szybko pogarsza się, ciąża rozwija się niespodziewanie szybko. To sprawia że Edward początkowo nienawidzi nienarodzonego jeszcze dziecka, później jednak, słysząc jego myśli ( dziecko kocha Bellę, wprost ją uwielbia), zmienia zdanie. Kiedy Bella chce podnieść kubek z krwią, który jej upadł, odrywa się łożysko, więc trzeba natychmiast przeprowadzić operację. W trakcie porodu dziecko, silnym kopnięciem, łamie jej kręgosłup. Edward przecina brzuch Belli i przegryza błonę owodniową, która jest twarda niczym skóra wampira. Na świat przychodzi córeczka - Reneesme. Edward, widząc że Bella umiera, wstrzykuje jad w jej serce i w większe żyły, po czym liże rany by nie traciła krwi. Operacja udaje się, dziewczyna staje się wampirem. Dla Belli wszystko jest nowe, ale szybko okazuje się, że ma niecodzienną samokontrolę, która u wszystkich wywołuje szok i podziw. Zaraz po przemianie Edward zabrał Bellę na jej pierwsze polowanie. Belli udaje się upolować pumę. Wkrótce okazuje się, że Renesmee posiada nadprzyrodzoną moc - potrafi pokazywać swoje wspomnienia, prośby, żądania za pomocą obrazów. Dziecko jest także nadzwyczaj inteligentne i nadzwyczaj szybko się rozwija. Dziewczynka jest niezwykle podobna do Belli i Edwarda. Nikt nie pozostaje obojętny na urok dziecka. Wkrótce okazuje się, że mała dziewczynka jest obiektem wpojenia Jacoba (wpojenie - uczucie wilkołaka do innej istoty, niezwykle silne). Gdy Bella po raz pierwszy dowiedziała się o tym fakcie zareagowała gniewem. Zaatakowała Jacoba. Złamała bark Sethowi broniącego swojego przywódcy. Gdy obcy wampir, Irina, z klanu mieszkającego na północy w Denalii, dostrzega Renesmee w lesie, bierze ją za "nieśmiertelne dziecko" (małe dziecko zamienione w wampira) - niezgodne z prawem ustanowionym przez Volturi. Zawiadamia Aro, Kajusza i Marka we Włoszech o zaistniałym incydencie. Kiedy wiadome jest, że dojdzie do starcia z Volturi, w którym wszyscy mają zginąć, nagle Alice i Jasper znikają. Pozostawiają list, w którym przepraszają, że nie mogą zostać. Alice, w tajemnicy przed Edwardem (aby Aro nie mógł odczytać tego z jego myśli), zostawia Belli adres, który doprowadza dziewczynę do fałszerza dokumentów, Jaya. Jacob i Nessie (zdrobnienie od Renesmee, nie podoba się Belli, ponieważ kojarzy jej się z potworem z Loch Ness) mieliby z pomocą tych dokumentów uciec w bezpieczne miejsce. Cullenowie zwołują swoich znajomych z całego świata, którzy mają potwierdzić to, że dziecko Belli i Edwarda rozwija się i nie jest tym za kogo je uważają Volturi. Bella odkrywa swoją nową moc - może wytwarzać tarczę, która chroni przed innymi nadprzyrodzonymi umiejętnościami, rozciągać ją i zmieniać jej kształt. Dochodzi do spotkania z Volturi, Carlisle przekonuje wrogie wampiry o pomyłce. Irina za fałszywe zeznania zostaje zabita przez Kajusza. Kajusz ma zamiar w ten sposób doprowadzić do walki prowokując siostry Iriny.Volturi nie mają pewności co wyrośnie z Renesmee. Nagle pojawia się Alice z Jasperem oraz 150-letni półwampir-półczłowiek, Nahuel. Żył on dotychczas razem z ciotką, którą uczynił wampirem zaraz po swoim urodzeniu. Jego matka nie przeżyła porodu. Z jego pomocą Cullenowie przekonują ich, że Renesmee nie jest jedynym takim przypadkiem i nie stanowi niebezpieczeństwa dla reszty wampirów. Volturi, nie mając argumentów by ukarać Cullenów, zawieszają broń i rozstają się w pokoju. Edward mówi, że Aro tylko dlatego zrezygnował ze swego planu zniszczenia Cullenów,bo bał się Belli. Bella bowiem zdołała rozciągnąć tarczę na wszystkich którzy przybyli bronić Cullenów. Uniemożliwiało to wykorzystanie talentów wampirów służących Volturi takich jak Jane czy Alec. Dotychczas w takich przypadkach Alec sprawiał, że podsądni czekali na wyrok Volturi całkowicie unieszkodliwieni. Dzięki temu od wielu lat Volturi nie musieli staczać normalnych bitew. Teraz wobec nowej dla nich sytuacji (perspektywa dużych strat we własnych szeregach, a nawet i przegranej) zrezygnowali. Volturi obawiali się także wilkołaków. Widok 16 basiorów wchodzących na polanę sprawił, że się zatrzymali. Szczególnie bał się ich Kajusz. Kiedyś bowiem o mało nie przegrał z nimi walki i od tej pory tępi je bezlitośnie.Edward uważa, że kiedyś Volturi jednak powrócą. Cullenowie świętują. Bella udaje się z Edwardem i córką do ich domku nad rzeką. Okazuje się, że Bella jest w stanie ukazać swoje myśli Edwardowi, "opuszczając" swoją tarczę. Są szczęśliwi i żyją razem przez wieczność. W książce zostały umieszczone trzy księgi: I pisana z perspektywy Belli, II pisana z perspektywy Jacob'a i III, pisana również z perspektywy Belli.